Bardzo mnie cieszy, że Morten Veland w końcu stworzył coś ciekawszego od nudnej i przesłodzonej Sirenii, w końcu w Tristanii pokazał, że stać go na wiele, a później zapuścił się w niebezpieczne rejony. Teraz znów gra słuchalnie:
środa, 3 marca 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz